środa, 22 czerwca 2011

Marksizm wg Gombrowicza - cz 2.

Dalszy ciąg niedawno zamieszczonego fragmentu prywatnych wykładów Gombrowicza (udzielanych w swojej sypialni u schyłku życia, m.in. swojej żonie), opublikowanych w pozycji "Kurs filozofii w sześć godzin i kwadrans".

"Teraz przechodzimy do naszych "cukierków", to znaczy do
Rewolucji

Osobliwością kapitalizmu jest to, że wielki kapitał pożera mniejszy i skupia się w rękach szczupłej garstki ludzi. Marks przewidywał, że wskutek tej ewolucji kapitału z jednej strony powstanie mała grupka miliarderów, z drugiej - ogromna masa proletariuszy.
Tym oto sposobem dojdzie do rewolucji proletariackiej, będącej nieuniknioną koniecznością.

Jak wygląda marksizm teraz, w roku 1969?
Wielki kryzys marksizmu wynika po prostu z tego, że - jak pokazała sytuacja na Wschodzie - ludzie pracują źle i wytwarzają mało. A dlaczego? Cóż, życie jest twarde: jeśli nie zmusi się ludzi do pracy, oczywiście pracować nie będą.

Mocą jakiegoś paradoksu - a paradoks ten tak bije w oczy, że tak zwana lewica musi zdobyć się na maksimum złej wiary, by go nie uznać - jedynym krajem świata, który niemalże zlikwidował proletariat (jeśli nie mówić o Czarnych) są wspaniałe Stany Zjednoczone, to znaczy kapitaliści. Za to socjaliści bankrutują wszędzie, dla tej prostej przyczyny, że nikomu się nie chce ani pradukować, ani przymuszać do tego innych, bo nikt nie ma w tym żadnego swojego interesu.

Dziś jedyną nadzieją komunistów jest to, że komunizmowi powiedzie się lepiej w krajach wysoko rozwiniętych, ale to zwyczajna bzdura, bo wystarczy mi pogadać pięć minut z moim masażystą, żeby się przekonać, że to absolutnie niemożliwe, gdyż człowiek w społeczeństwie zamożnym staje się jeszcze większym egoista niż w ubogim.

Chińczycy. Czysty stalinizm! W reportażach o Chinach każdy Chińczyk wrzeszczy jak żołnierz. Okropność.
Produkcja chińska wzrosła, ale nie tak, jak tego oczekiwano! Ostatnie lata to było wielkie rozczarowanie.
Marksizm daje nadzieję wydziedziczonym.

Myśl marksistowska pomogła głównie do zdemaskowania [zdanie niekompletne], ale w ogóle cała myśl filozoficzna jest utopijna i do niczego nie prowadzi.

Moim zdaniem kwestia marksistowska została absolutnie źle postawiona, gdyż postawiono ją z moralnego punktu widzenia "sprawiedliwości". Tymczasem prawdziwy problem nie jest moralny, lecz ekonomiczny. Priorytetem jest zwiększenie bogactwa, jego rozdział to sprawa drugorzędna.

Stawia się sprawę z punktu widzenia moralnego, bo naturalnie jest to łatwiejsze i pozwala na wygłaszanie pięknych zdań.

Widzimy na przykład, że na Zachodzie ogromnie zwiększono produkcję, zwłaszcza dzięki technice, skutkiem czego podniósł się poziom życia wszystkich; za to najpiękniejszymi nawet zdaniami nie sposób niczego zdziałać. Produkcja spada. Wszystko pozostaje na tym samym poziomie i zasypia w biurokracji i anonimowości.

Jedna rzecz jest podstawowa: jeśli pozwolicie ludziom rozwinąć całą ich energię i inteligencję, nieuchronnie jeden zacznie dominować nad drugim, jeden stanie nad innym. Ale wówczas otrzymujecie olbrzymią ilość energii; gdy natomiast pragniecie równości między ludźmi, musicie oczywiście powściągać tę możliwość dominacji.

Przyszłość marksizmu?
Przypuszczam, że za dwadzieścia, trzydzieści lat marksizm będzie wyrzucony za burtę.
Jeśli klasa wyższa pozostanie równie głupa i ślepa, jak jest dzisiaj, i jeśli odda władzę masom, należy przygotować się na epokę regresu, która potrwa aż do ukształtowania się nowej, silnej klasy wyższej. Jeżeli jednak prawica będzie się trzymać krzepko i nie pozwoli narzucić sobie owej "złej wiary", cechującej właśnie marksistów, cóż, sprawa może znaleźć rozwiązanie w ogromnym, galopującym postępie techniki, która, według moich przybliżonych kalkulacji, za dwadzeiścia, trzydzieści lat może radykalnie przekształcić świat. Każdy będzie miał skrzydełka do latania...

Faszyzm jest rewolucją na opak.
Wielką wadą klasy wyższej jest to, że jest ona zasadniczo klasą konsumentów. Dlatego nawykła do wygód, stała się gnuśna, delikatna i wyrodnieje. Obecnie jednak klasa wyższa coraz wyraźniej zaczyna składać się z inżynierów, wytwórców, naukowców, intelektualistów - a więc po prostu z ludzi pracujących.
Zauważam nadużycie językowe po stronie lewicy, która uczyniła z faszyzmu coś przerażającego. W jej perspektywie słowo "pracownik" nie oznacza już lekarza, harującego od rana do wieczora, lecz zamiatacza ulic, który pracuje pięć minut, a potem gapi się na mur itd. Widzicie więc, że nawet język został zafałszowany.

Lewacy są imperialistami. Nie pojmują jednej rzeczy: tego, że są arystokratami i pierwszym, czego dokona rewolucja, będzie zlikwidowanie ich, jak to zrobiono w Polsce.

Według marksizmu stoimy w obliczu ludzkości zdeformowanej. Źródłem siły jest wyzysk. Zdeformowana jest nasza świadomość, gdyż przystosowała się do systemu wyzysku, którego nie chce uznać.

Marksizm jest próbą demistyfikacji.

W sensie filozoficznym marksizm nie proponuje wyrazistej koncepcji świata, lecz tylko wyzwolenie świadomości, tak by mogła wobec świata i człowieka reagować w sposób autentyczny, nie zdeformowany.

Realizacja marksizmu

1. Marks głosi tezę, że marksizm jest absolutną koniecznością historyczną, która zaistnieje na skutek nieubłaganych praw ekonomicznych, dzięki skoncentrowaniu kapitału w rękach małej grupy, która zostanie unicestwiona przez ogromną masę nędzarzy. Marksiści chcą wprowadzić dyktaturę proletariatu, nie demokrację, ale dyktaturę.
To, co nazywa się "demokracją ludową", jest zasłoną dymną. Ta dyktatura proletariatu ma raz na zawsze zniszczyć burżuazję i znacjonalizować środki produkcji (kopalnie, grunty, fabryki, gałęzie przemysłu, wszystkie formy wyzysku robotnika przez pracodawcę).
Otóż w pierwszej fazie, fazie dyktatury, państwo nad wszystkim ma dominować, ograniczać wolności indywidualne i szerzyć w świecie rewolucję. W tej fazie każdy będzie wynagradzany według świadczonych przez siebie usług.

2. Faza druga jest "niebiańską" fazą marksizmu.
Będzie to stopniowa likwidacja państwa. Gdy ludzka natura będzie już przekształcona, gdy dojdziemy do znormalizowania świadomości, wówczas zamiast państwa będziemy mieć wiele drobnych "kooperatyw", w których każdy w sposób nieprzymuszony dostosuje się do powszechnego ładu opartego na sprawiedliwości: oto MARZENIE szlachetnych dusz! W tej durnej fazie każdy będzie wynagradzany nie według swoich zasług czy usług, lecz według swoich potrzeb. Jest to postulat sprawiedliwości, bo przecież każdy ma prawo do życia.

Marksizm

Ta "promienna" faza nastąpi w odległej przyszłości, w jakimś trudnym do określenia czasie.
Tu właśnie wkracza Heglowska dialektyka dziejów, która stopniowo będzie urzeczywistniać tę przemianę, bo marksizm ma jednak bardzo silne odczucie niedoskonałości. Wie on, że sprawy mogą ewoluować jedynie z wolna i przechodząc liczne, bynajmniej nie doskonałe fazy pośrednie.

W tej marksistowskiej myśli proletariat jest czymś w rodzaju świętego, a także żywiołowej siły przyrody.

1. Proletariat nie ma nic do stracenia ani do zachowania. Za to ma zniszczyć wszystko.
2. Ma on tylko potrzeby. Nie jest zepsuty przez wartości.
3. Jest to klasa o charakterze powszechnym, będąca fundamentem każdej struktury społecznej.
4. Jest ofiarą wytwórczości ekonomicznej.
Wyzwolenie proletariatu drogą rewolucji jest podstawowym warunkiem wszelkiego społecznego porządku. Jest to też wyzwolenie potrzeb jako źródła wartości.

Bis. Widzimy tu, że marksizm nie jest żadną ideologią czy też prawdą, to po prostu wyzwolenie ludzkich potrzeb jako źródła wartości.
Rewolucja zatem wyzwoli wszystkich z naturalnych potrzeb i na podstawie tego wyzwolenia wartości zrodzą się same. Trzeba dobrze zrozumieć to, że marksizm nie jest rewolucją idei, lecz rewolucją dziejącą się między konkretnymi ludźmi. Jest to wyzwolenie człowieka.

Nowe idee: przyszła myśl jest nie do przewidzenia, stworzy się sama w tym nowym ludzkim ładzie.

Polityka: organizowanie działania dla osiągnięcia określonego celu.

Praktyka to świadome działanie praktyczne. Według Marksa myśl musi zmaterializować się w działaniu. Idea ta musi przekształcić się w siłę historyczną.

Kontemplacja: do diabła z nią!
Marksizm głosi niemożliwość wszelkiej teorii niezmaterializowanej."

- Witold Gombrowicz, "Kurs filozofii w 6 godzin i kwadrans", str 92 - 106 (całość)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz