niedziela, 19 czerwca 2011

Zamiast choróbek - fragment wykładu z filozofii śp. Gombrowicza.

Miały być dalej cyw-choroby, ale mi się nadzwyczajnej w świecie nie chce - chwilowo destrukcja umysłu przez egzaminy nasila się, więc sprzedam myśl nienową, nie moją - ale ważną.

Fragment wykładu prowadzonego przez Gombrowicza tuż przed jego śmiercią, dla jego dużo młodszej żony i jeszcze paru znajomych - utrwalony w książce "Kurs filozofii w sześć godzin i kwadrans". Tyczy się on filozofii marksistowskiej.


"MARKS

[...]

Marksa odpychała od Hegla abstrakcyjność, abstrakcyjna logika.

To prawda, że wziął wiele od Hegla, lecz jednak zrewolucjonizował sam sens filozofii. Powiedział, że problemem dla filozofa nie jest rozumienie świata, lecz zmienianie go.

Człowiek pozostaje w związkach ze światem zewnętrznym. Musi zapanować nad przyrodą i to jest jego prawdziwy problem, cała reszta to banialuki.

Marks mawiał, że filozofia nie może być arystokratyczna, tzn. tworzona przez ludzi spoza sfery zwyczajnego życia, lecz powinna być na miarę przeciętnego człowieka, mającego określone potrzeby i żyjącego w społeczeństwie.
Marks mówił, że można przystąpić do rewizji myśli i wartości, od góry do dołu. To, co jest u góry, siłą rzeczy stanowi luksus, ozdobę. To, co jest na dole, to rzeczywistość. Trzeba zatem posuwać się od świadomości niższej ku wyższej.

Od Hegla wziął on ideę stawania się w procesie dialektycznym (teza, antyteza, synteza).

Za Heglem wyznawał koncepcję historii, która urzeczywistnia się własnie poprzez antynomie i jest swoista dla człowieka, gdyż dla Hegla - przypominam wam - natura jest zawsze taka sama, powtarza się. Planety biegną zawsze w ten sam sposób, a ewolucja gatunków niższych, owadów i zwierząt, jest nadzwyczaj powolna i niedostrzegalna.

Jak wygląda świat u Marska?

Pierwszą cechą jest jego materializm. Marksizm jest negacją religii. Uważa religię za wytwór ludzi, pozwalający im uciec przed niebezpieczeństwem. Jest ona też narzędziem dominacji klasy wyższej nad niższą.
Materializm stanowi zaprzeczenie idealizmu, wszelkiej metafizyki, wszelkiego uciekania się do idei. Dla marksizmu istnieje tylko brutalna, konkretna rzeczywistość życia.

Druga cecha: marksizm definiuje się słynną formułą byt okresla świadomość.
Dla klasycznego filozofa świadomość to coś pierwotnego, elementarnego. Wszystko było dla świadomości, nic nie mogło jej warunkować.
Marks występuje do nowej redukcji rozumu ludzkiego. Jest to socjologiczna redukcja myśli.
[...]
Redukcja socjologiczna oznacza, że świadomość jest uwarunkowana przez egzystencję. Co z kolei znaczy, że świadomość staje się narzędziem życia, które rozwijało się stopniowo od gatunku najniższego w procesie przystosowania i dialektycznej ewolucji, krótko mówiąc, podlegając procesom naturalnym, jak wszystko.
Znaczy to, że świadomość jest funkcją naszych potrzeb i relacji z przyrodą. Ponieważ jednak człowiek nie zależy tylko od przyrody, ale również - i zwłaszcza - od społeczeństwa, od historycznych uwarunkować wytworzonych przez to społeczeństwo, świadomość jest ukształtowana przez toż społeczeństwo. Świadomość jest więc przede wszystkim funkcją dziejów ludzkich.

Trzecia cecha: potrzeba tworzy wartość. Na przykład, jeśli jesteście na Saharze, szklanka wody może mieć dla was ogromne znaczenie, natomiast w Vence, gdzie macie obfitość wody mineralnej, traci ona wszelką wartość.
Teza ta wydaje mi się absolutnie słuszna. Zauważcie na przykład, że leży ona u podstaw mojej krytyki malarstwa oraz sprzeciwia się wszelkiej anarchii i wszelkiemu nihilizmowi, a wreszcie arbitralnym egzystencjalistycznym teoriom, wedle których to nie przyczyny ucieleśnione w potrzebach stwarzają wartości, lecz cele, jakie w sposób zupełnie wolny stawia przed sobą człowiek.
Na przykład według Sartre'a człowiek potrzebuje wody na pustyni, to wybiera życie, a nie śmierć. Dla marksizmu istota żyjąca zmuszona jest wybierać życie, więc nie można tu mówić o wolności wyboru.

Historia w interpretacji marksistowskiej

Ludzkie dzieje są wynikiem konieczności technicznego zapanowania nad przyrodą.

Dzięki wzrostowi świadomości ludzkość mogła zorganizować społeczeństwo i państwo, będące przede wszystkim systemem wytwarzania dóbr.

W tej organizacji jeden człowiek musi być poddany innemu, i ta właśnie eksploatacja jednego człowieka przez drugiego umożliwia gromadzenie dóbr. Człowiek tworzący grupę podlega prawom grupy pragnącej siły, a ta siła jest rezultatem wyzysku człowieka przez człowika. Na przykład armia posłuszna jednemu człowiekowi za pośrednictwem generałów itd., albo niewolnicy, czy wreszcie kasty, hierarchie w systemach feudalnych, klasy itd.

To człowiek zmusza człowieka do pracy.

W ten sposób dochodzimy do pojęcia bazy, tak drogiego marksistom.

Tą bazą jest masa wyzyskimwanych. Klasa panująca stanowi nadbudowę, która tworzy filozofię, religię, prawo - jednym słowem, organizuje świadomość. Wszystko to służy właśnie po kryjomu do podtrzymywania wyzysku.

Na przykład religia stanowi, że władza pochodzi od Boga, a nieszczęśliwi na tym świecie uzyskają kiedyś raj. Głębokim i jedynym sensem religii jest po prostu przeniesienie sprawiedliwości do innego świata.
Chrystianizm, który zaczął się jako rewolucja niewolników w Rzymie, miał jednak w sobie element metafizyczny: Boga. Poprzez Kościół stał się on narzędziem wyzysku.

Spoglądająć na panującą moralność widzimy, że chodzi głównie o utrzymanie prawa własności i narzucenie moralności mieszczańskiej proletariatowi.

Istotą filozofii jest postawa kontemplacyjna. Nie zamierza ona przekształcać świata. Chroni się w metafizykę. Jest w końcu rozumem oddzielonym od swej bazy, nadbudową usiłującą zamaskować swoje przybudówki. Szuka wartości absolutnych, nie zajmuje się potrzebami. Nasze prawo to system usiłujący umocnić prawo własności i prawo do wyzysku. Jak widzicie, marksizm objawia mistyfikację tak samo jak freudyzm lub Nietsche. Polega to na wykazaniu, że za naszymi "szlachetnymi" uczuciami kryją się kompleksy, akty tchórzostwa i wreszcie brudy życia. Jedną z wielkich zasług Nietschego, który przeprowadził nadzwyczaj przenikliwą krytykę typowych postaw, jest wykazanie, że nasza myśl zrobiona jest z tej samej materii, co wszystkie inne rzeczy.

Wszystko to prowadzi nas do odkrycia, by tak powiedzieć, pierwszej natury człowieka. Natura druga została zdeformowana przez ludzi, przez potrzeby systemu wyzysku zwanego społeczeństwem, którego celem jest wytwarzanie dóbr posługując się innymi ludźmi. Tkwimy w systemie ekonomicznym deformującym naszą świadomość.
Zobaczyliście więc, że religię, moralność, filozofię, prawo - stworzono gwoli mistyfikacji i utrzymywania niewolników w ich zniewoleniu.

Tu przechodzimy do słynnej teorii wartości dodatkowej.
Kapitaliści, to znaczy członkowie klasy wyższej, kupują pracę jak pierwszy lepszy towar, za możliwie najniższą cenę. Ta najniższa cena to jedynie kwota potrzebna robotnikowi do wyżywienia się i płodzenia potomstwa.

Tak właśnie powstaje wartość dodatkowa, gdyż robotnik wytwarza o wiele więcej, niż mu się płaci; reszta przypada kapitaliście.
Robotnik wytwarza zawsze więcej, niż mu się płaci.

To jest wartość dodatkowa. Praca robotnika podlega, jak wszystkie towary, słynnemu prawu ekonomicznemu Adama Smitha, zgodnie z którym, jeżeli podaż przewyższa popyt, wartość towaru spada.
To właśnie prawo wyjaśnia proces dewaluacji. Żeby powstrzymać dewaluację, trzeba zwiększyć podaż, czyli produkcję.
Gdy pieniądz się dewaluuje potrzebujemy ciągle więcej franków. Ponieważ wartość dodatkowa idzie do kieszeni kapitalisty - cóż, robotnicy, ludzie ubodzy, muszą oferować pracę za niższe ceny. W ten sposób następuje dewaluacja pracy i przyrost kapitału, będącego siłą bezimienną, pozaludzką; z tego rodzi się słynna alienacja.
Człowiek wyalienowany, tzn. nie mogący być sobą, musi pełnić rolę maszyny, zamiast mieć normalne życie.

Ta teoria jest piękna, lecz moim zdaniem nie pasuje do kapitalizmu.

Kapitał służy do wytwarzania innych bogactw, a ów wyzysk człowieka przez człowieka nie ma właściwie na celu szczęścia jednostki. Kapitalizm przynosi korzyści nie tylko kapitaliście, który, jeśli chce przepuścić całą swoją forsę, nie może przecież kupować rocznie stu kapeluszy czy jednego jachtu itp. Na co więc idzie reszta jego pieniędzy? Na inne fabryki, zakłady przemysłowe itd., i w ten sposób potęga techniczna całej ludzkości staje się coraz większa. Ten wyzysk człowieka przez człowieka jest podstawową koniecznością ludzkiego postępu, który dla jednostki jest czymś strasznie trudnym."


CDN (znowu... ale tym razem NASTĄPI w istocie...)


[za ewentualne literówki przepraszam - proszę o ew. wskazywanie w komentarzach, bym mógł prędko poprawić!]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz