piątek, 4 marca 2011

Rak faszyzmu napędzany tytoniem

"Dej palucha, a łapa łodchapiom!"
- mądrość potoczna 


Człowiek w dzisiejszych czasach jest tak zalany informacjami, że - nie zagubić się w ich natłoku - jest rzeczą praktycznie niemożliwą. Ale - próbować trzeba.

Przekleństwo demokracji  niestety na długo jeszcze nie odejdzie... ustrój kierowany zasadami prymitywnego marketingu i krótkoterminowej władzy - praktycznie bez nadzoru, oprócz Boga i historii. 

Perdone! - na falach dzisiejszego laicyzmu oraz powszechności sklerozy - w zupełności bez nadzoru.


Tak też prowadzi się kampanię Ku Zdrowiu jednocześnie wbrew zdrowia, Ku Wolności wbrew wolności, Ku Mądrości wbrew wszelkim sensownym metodom pojęcia - i tak dalej. Po części dlatego, że Słowo traci swoje znaczenie.   

Wystarczy rządzącym na jednym froncie - tam, gdzie nie stracą dużo na 'walce' - prowadzić widoczną, szeroko opiewaną kampanię; wiadomości o drugim zaś froncie, z którego do kies Wielkich Bliźnich leje się złoto przetopione z posągu Mammona - giną w niedostatku czasu, nadmiarze obowiązków i ogłuszającego szumu.

Co z tego, że na drugim ginie więcej, niż na pierwszym? To nieważne! Walka na drugim froncie toczy się jak przewlekła choroba, natomiast ten pierwszy można na własny nos zwąchać! 


Po tym przydługim wstępie, przejdźmy do konkretów: oto dziś, czytam sobie na portalu gazeta.pl


No tak. Bezsensowny zakaz palenia, naruszające elementarną wolność tak klientów, jak i - przede wszystkim - właścicieli prywatnych lokali. Po nagłówku widzę jednak - kurczę, więc robią tych pacanów za głupka! Trza poczytać i się pośmiać! 

Po lekturze - włosy stają dęba. Nawet wedle treści artykułu zakaz jest zazwyczaj przestrzegany, jedynie co, to:  "40 proc. lokali, w których się pali, narusza prawo: nie ma nawiewu".

No, to rzeczywiście prawie połowa. Choć naruszenie tylko jednego wymagania. O to chodziło w nagłówku, prawda?

"Jak tak, jak nie!"

Z treści artykułu można łatwo odczytać o co chodzi - zakaz palenia jest wedle autora przestrzegany połowicznie, gdyż "w lokalach, w których są dwie sale, jedną można przeznaczyć dla palących. A tam, gdzie jest jedna, można postawić specjalną kabinę."
Więc nie można już palić nawet w miejscach do tego przeznaczonych? No ba! Przecież to szkodliwe!

"Teraz stowarzyszenie Manko, które o zakaz palenia walczyło od 2007 r., lobbuje, by zlikwidować "furtki" i wprowadzić całkowity zakaz palenia. "

Tak to już jest, grzmiały na ten temat ko-libry - dasz palec, rękę odgryzą. Wprowadzą obligatoryjne posiadanie sali dla niepalących i zepchną palaczy na dalszy krąg - to na tym nie poprzestaną. Ale kto by tam Oszołomistów słuchał...

Najśmieszniejsze jest to, że nawet w jednym artykule - przy wybiórczym doborze (mniej lub bardziej prawdziwych) "faktów" - te bęcwały zaprzeczają same sobie!

Proszę spojrzeć na dwa - w miarę moich najszczerszych starań rzetelnie zacytowane - fragmenty:

"Naukowo sprawdziliśmy, co z tych połowicznych rozwiązań (chodzi tutaj oczywiście o zbrodniczne  kurzenie w odosobnionych pomieszczeniach - przyp. by me) wynika - mówił dr Maciej Goniewicz z Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Queen Mary w Londynie.

Jeszcze przed wprowadzeniem zakazu odwiedził 40 lokali, w których specjalną aparaturą sprawdzał stężenie toksyn z dymu tytoniowego. -
Była schowana w małym plecaku, pracowała cicho - opowiadał. Do tych samych lokali wrócił już po zmianie prawa. I co się okazało? - Tam, gdzie nie ma całkowitego zakazu palenia, nic się nie zmieniło, jeżeli chodzi o zawartość toksyn."
 
 A teraz drugi:

"Prawie 50 proc. klientów pubów odczuwa pozytywne skutki wprowadzenia zakazu palenia - zachwalała Magdalena Petryniak ze stowarzyszenia Manko. "


Teraz - proszę o oświecenie mojego ciemnego, oszołomińskiego rozumku. Skoro 'prawie połowa' klienteli 'odczuwa pozytywne skutki' - na co zapewne składa się, m.in. mniejsze stężenie dymu tytoniowego w pomieszczeniu - to jakim cudem - w mordę jeża - stężenie toksyn z dymu tytoniowego nie uległo zmianie??

  
Do zrozumienia tego niezwykłego ewenementu potrzeba zapewne zgłębić tajniki EUROLOGIKI. Powrócę do rozmyślania sprawy po odbyciu obowiązkowego brain-washingu (gdyż, jak widać - w moim mózgu brudu w bród), a do tego czasu - jak na zacofańca przystało - będę spluwał na to, czego nie potrafię moimi prymitywnymi sposobami poznawczymi objąć.

7 komentarzy:

  1. Taak, czarne czyli białe. Głupie czyli mądre. Demokratyczne czyli... (nie wolno tu wulgaryzmów używać).
    W każdym razie logiki nie ma w tym żadnej.
    Przyznam się, że z przyjemnością nabijam fajkę dobrym tytoniem. I z równą przyjemnością posiedziałbym z kolesiami przy piwku w oparach tytoniowego dymu.
    Ale znów ktoś wiedział lepiej ode mnie co lubię robić. Oczywiście w imię troski o mnie. Gdyż wg d****tycznego państwa debilem jestem i nie wiem czego chcę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja osobiście nie paląc, mogę być oburzony mimo wszystko na tę szerzącą się tyranię większości.


    Phazi - niestety, ale do władzy dochodzą ludzie, którzy tak właśnie uważają - że Lud to głupcy, i trzeba ich ochronić przed nimi samymi.

    Niestety, ale nawet wśród tych - wydawałoby się - młodych, bardziej rozgarniętych, do sterów się kierujących - również to obserwuję...


    Mam dzięki temu przynajmniej tę satysfakcję, że mogę powiedzieć "a nie mówiłem?" moim 'liberalizującym' znajomym, którzy mimo okazyjnego poklasku dla m.in. JKM-a, głosowaniu 'za' UPR-em itp. idei prawicowej chyba do końca nie rozumieją... gdyż na pierwszy zakaz zareagowali - "A, może i będzie lepiej. Mnie tam to nie przeszkadza."

    Gdy ostrzegałem, że na tym się nie skończy - nie słuchali.


    Niech mają nauczkę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem osobą niepalącą, której bardzo przeszkadza dym papierosowy. Dlatego uważam, że powinny być lokale dla palących i dla niepalących. Kto chce palić - niech pali. Nie lubię żadnego ograniczania wolności. kiedy jeszcze mieszkałam w blokach irytowało mnie, że prezes spółdzielni mieszkaniowej lepiej wiedział, kiedy mi jest zimno, a kiedy ciepło. A może ja chcę 28 lipca odkręcić kaloryfer na maksa, a 5 grudnia całkowicie zakręcić? Wolno mi chyba? Ale nie - zawsze wszystko kolejne stopnie administracji państwowej wiedzą lepiej ode mnie. Lepiej wiedzą, co mam zrobić z moimi pieniędzmi, lepiej wiedzą, gdzie mam mieszkać, gdzie się leczyć i czy się leczyć, brrr.
    Jak ja nie lubię tego państwa pseudo-opiekuńczego!

    OdpowiedzUsuń
  4. @KosKos ale jakimś dziwnym trafem by głupcy potrafili mądrze wybierać naszych możnowładców.

    Cała sprawa z paleniem powinna leżeć w gestii samego pubu. W Łodzi, gdzie mieszkam, przed zakazem były miejsca z wydzielonymi partiami lokalu na kopciuszków i nie-kopciuszków. Ja sam nie palę, ale zawsze idąc w te miejsca, gdzie wolno palić, wiedziałem gdzie idę. Dymu nie lubię, ale to wola właściciela, chciał by klienci palili? To miał i tyle. Niestety to jest tylko dobry przykład tego, że wolno nam coraz mniej na różnych płaszczyznach życia. Tylko ciekawe, kiedy w końcu ludziom się skończy cierpliwość i się pójdzie roznieść tych idiotów, co to tak lubią rządzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. @porthole: Głupcami to ja tych moich znajomych nazwać nie mogę. Są dosyć rozgarnięci, stąd mogliby wybierać dość mądrze...

    Ale - sama sprawa 'zakazu palenia' była postrzeżona przez nich pozytywnie. Najgłośniej krzyczą 'odwykowi palacze' - na zasadzie 'psa ogrodnika'.

    Teraz załóżmy, że te Stowarzyszenie Manko (podobieństo do 'mańki', czyli staropolskiej 'lewej ręki' nieprzypadkowe) dopięłoby swego - i nastąpiłby CAŁKOWITY zakaz palenia w pubach.

    Myślicie, że na tym by poprzestali?


    @Liv: Absolutnie nie możesz prowadzić tak społecznie niesprawiedliwej gospodarki energetycznej! Wstydź się takich okropnych myśli! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie rozumiem tej postawy prawodawcy - niani. Do niedawna były lokale, w których można było palić jak i te objęte zakazem (z woli samego właściciela). Było ok. W tych dla niepalących palący po prostu dawał sobie na wstrzymanie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. @KosKos nie mówiłem o znajomych, ale o społeczeństwie;)

    OdpowiedzUsuń